Emisyjność uprawy kukurydzy – dlaczego jest ważna?

Carbon footprint, czyli po prostu ślad węglowy, to już nie tylko modne hasło, ale dużym impetem napierająca rzeczywistość na praktycznie każdy już rodzaj działalności gospodarczej.

Od wielu lat najwięksi emitenci dwutlenku węgla w postaci dużych instalacji przemysłowych wprowadzają usprawnienia procesowe mające na celu ograniczenie swoich emisji, a tym samym uniknięcia płacenia ogromnych kwot w związku z kurczącymi się limitami bezpłatnych uprawnień w ramach systemu ETS. Przyjęta niedawno reforma tego mechanizmu zobowiązuje do tego samego także już i mniejsze jednostki rozszerzając jednocześnie zakres sektorów objętych handlem emisjami, gdzie ich pula jednocześnie będzie dość szybko się kurczyć z biegiem lat. Normy emisji CO2 w pojazdach to już niemal europejski szlagier z celem na 2035 rok wynoszącym dokładnie 100%, co oznacza, że rejestracji podlegać będą jedynie samochody niepowodujące dosłownie żadnej emisji, a to w praktyce ma być właściwie pożegnaniem z silnikiem spalinowym. Czy zatem europejskie rolnictwo w dobie tego pędu redukcyjnego zostanie pozostawione samemu sobie? Nie warto przytaczać tu przykładów abstrakcyjnych norm prośrodowiskowych znanych powszechnie z ogólnoeuropejskich protestów rolniczych przeciwko reformom Wspólnej Polityki Rolnej skierowanych na implementację Europejskiego Zielonego Ładu, ale też nie należy zapominać, że niskoemisyjne rolnictwo może być  rolnictwem konkurencyjnym, o czym będą decydować łącznie zoptymalizowane koszty prowadzonej produkcji oraz zwiększony popyt na zrównoważone surowce rolne. Już chyba każdy w Polsce widział reklamę zeroemisyjnych kiełbasek, którymi miały zajadać się dinozaury, a coraz silniejsze trendy konsumenckie w tym zakresie nie tylko napędza prawo, ale i polityki wewnętrzne liderów rynkowych. Normy środowiskowe wykraczające poza formalne minimum to już na rynku spożywczym praktycznie … no właśnie norma, więc może już za chwilę przyjdzie czas także na reklamy niskoemisyjnych płatków śniadaniowych?

Kukurydza to jeden z najważniejszych surowców rolnych na świecie, absolutny lider pod względem wolumenu podaży ziarna w całej kategorii zbóż, do tego o niezwykle szerokim portfolio produktowym. Na początku wojny Rosji z Ukrainą blady strach padł na europejską hodowlę, ponieważ gros kukurydzy – najważniejszego zboża paszowego, kierowana była do UE właśnie z kierunku wschodniego. Kukurydza to zatem w dość prostej linii także mięso i inne produkty odzwierzęce na naszych stołach, a żeby więc mieć zeroemisyjne przysłowiowe parówki, to nie tylko ich producent musi się wykazać na poziomie przetwórstwa, ale i jakość „wsadu” pod tym względem jest niezwykle istotna. Doskonale obrazuje to m.in. rynek biopaliw, gdzie kukurydza także odgrywa bardzo duże znaczenie jako praktycznie najważniejszy surowiec dla europejskiej produkcji bioetanolu tj. odnawialnego paliwa z powodzeniem stosowanego w benzynach jako tzw. biokomponent. Jego producenci już od lat muszą liczyć swoje emisje, ponieważ na tym rynku to jest zero-jedynkowy obowiązek  –   w Polsce niemal od dekady. Jeśli biopaliwo nie spełnia wymogów minimalnej redukcji w porównaniu do swojego kopalnego odpowiednika, wówczas nie może być najzwyczajniej w świecie wprowadzone do obrotu. Zrównoważony biznes rozpowszechnił się już na tyle, że to, co wyróżniało jeszcze do niedawna sektor biopaliwowy, a więc obligatoryjne tzw. kryteria zrównoważonego rozwoju, których redukcje emisji stanowią integralną część, obecnie przybrało już postać aktywnej partycypacji przedsiębiorstw w ramach tzw. ESG. Wśród pozafinansowych korzyści, jakie powinny według koncepcji ESG wynikać dla szeroko rozumianego otoczenia firmy to właśnie m.in. dbałość o dobro wspólne, czyli środowisko naturalne. O tym mówi pierwszy wręcz komponent tj. E – od angielskiego „environment”, czyli właśnie środowisko. Pozostałe to „S” jak społeczna odpowiedzialność (social responsibility) i „G” oznaczające ład korporacyjny (z ang. corporate governance) łącznie tworzące nowy model zarządzania przedsiębiorstwami w każdym obszarze gospodarki.

Co to oznacza zatem dla przeciętnego rolnika? Przede wszystkim to, że aby nie martwić się o zbyt swoich plonów, warto myśleć o budowaniu konkurencyjności również przez pryzmat śladu węglowego. Oczywiście „nie od razu Rzym zbudowano” i nie każdy może lub chce partycypować w projektach rolnictwa regeneratywnego (to opowieść na odrębny artykuł, ale i o tym warto pomyśleć!), dlatego warto mieć „coś”, co jednak będzie w jakiś sposób pozycjonować nasze surowce, niekoniecznie od razu angażując nasz czas i zasoby w kalkulacje tzw. rzeczywistych emisji, audytorów, certyfikacje etc. To może zniechęcać, przynajmniej na początku, a na pewno dla części osób może stanowić zwyczajną barierę pomimo zainteresowania tematem. Rozwiązaniem w takim przypadku mogą być pewne uniwersalnej narzędzia, które traktowane jako „domyślne”, jeśli zostały opracowane przez wiarygodne ośrodki na podstawie rzetelnych danych wsadowych, są praktycznie uznawane za źródło właściwe źródło wiedzy dla większości systemów jakościowych, od tych obligatoryjnych (jak dla wspomnianego już wcześniej rynku biopaliw, choć przewrotnie oficjalnie noszą one nomenklaturę dobrowolnych) po tzw. „private labels”, czyli uznane metodologicznie, ale zupełnie faktycznie dobrowolnie stosowane przez poszczególne firmy, którą chcą się „pochwalić” swoją marką w odcieniach zieleni. Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych, jest organizacją mocno zaangażowaną we wspieranie rolników w tym zakresie uzbrajając ich w odpowiednie narzędzia i opracowania. Na stronie internetowej Związku można znaleźć specjalną zakładkę, pod którą funkcjonuje prosty, ale bardzo efektywny Kalkulator śladu węglowego dla rolników, który udało się zbudować i wdrożyć ze wsparciem środków Funduszu Promocji Zbóż i Przetworów Zbożowych. Z tego samego źródła udało się też w ostatnim czasie finansować realizację niezwykle perspektywicznej, a tym bardziej cennej, ekspertyzy opracowanej przez Instytut Nafty i Gazu  – Państwowy Instytut Badawczy w Krakowie pod jasno wskazującym zawartość tytułem „Emisyjność krajowych upraw kukurydzy”.  Praca miała charakter stricte badawczo-analityczny, a jej celem było właśnie przeprowadzenie kalkulacji emisyjności krajowych upraw kukurydzy celem dostarczenia producentom oraz przetwórcom kukurydzy rzetelnych danych do obliczania emisyjności (śladu węglowego) produktów przetworzenia ziarna. Celem nadrzędnym projektu było zaś zachowanie konkurencyjności krajowego łańcucha dostaw biomasy na tle produktów ekwiwalentnych dostępnych na rynku o wyższych współczynnikach emisyjności gazów cieplarnianych. Raport po odpowiednim zaimplementowaniu przez systemy certyfikacji będzie swoistego rodzaju bazą wiedzy wskazującym na typowe, średnie wartości emisji w podziale na poszczególne regiony kraju. W oczekiwaniu na zakończenie tych procesów należy jednocześnie dodać, że powyższe inicjatywy PZPRZ nie wyczerpują tematu, który podjęło także Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi publikując niedawno szereg ciekawych danych na swojej stronie za analizami Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach – Państwowego Instytutu Badawczego m.in. dotyczące kukurydzy, które mogą być wykorzystane m.in. do obliczenia średnich wartości emisji dla etapu uprawy w cyklu życia biopaliw, ale także pasz czy… płatków śniadaniowych.

Warto również wspomnieć, że emisje rolnicze same w sobie to pewnego rodzaju wypadkowa tego, co działo się na polu przed i w trakcie i po uprawie. Optymalizacja zużycia paliw, a więc i przejazdów, utrzymanie odpowiedniego pH gleby, które ma kapitalne znaczenie dla wysokości tzw. emisji polowych, ale i dla efektywności nawozów, wreszcie odpowiednie dawkowanie tych ostatnich, to przecież także zabiegi korzystne dla rolniczego portfela. Analiza INiG-PIB wyraźnie pokazuje, że polscy rolnicy zaliczyli w ciągu ostatniej dekady istotny postęp jeśli chodzi o profesjonalizację uprawy kukurydzy, która staje się jedną z naszych krajowych specjalności, sądząc po zbiorach sięgających 9 mln ton ziarna. W ujęciu ogólnoeuropejskim jest to, obok rzepaku, surowiec rolniczy, którego popyt wewnętrzny przewyższa podaż, więc przy odpowiednim zarządzaniu kosztami (i emisjami!) z pewnością przed tym kierunkiem produkcji rolniczej jest jasna przyszłość.

Sfinansowano z Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych