Jak ocenia Stanisław Kacperczyk, prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, choć zbiory zbóż w tym roku będą średnio wyższe niż w ubiegłym, to bardzo zróżnicowane i poniżej średniej wieloletniej. W niektórych rejonach duże szkody spowodowała nie tylko susza, ale również myszy, nornice, co lokalnie było bardzo dotkliwe w uprawach jęczmienia i pszenicy.
Ceny, które obecnie oferuje się rolnikom, nie rekompensują kosztów produkcji. – Jeśli do tego dołożymy występujące anomalie pogodowe, sytuacja robi się bardzo poważna. W porównaniu z cenami sprzed żniw obecne są o około 10–15%, czyli o 120–180 zł/t, niższe. Producenci zbóż nie mogą więc myśleć perspektywicznie i inwestować w gospodarstwa, nawet gdy osiągają dobre zbiory. W naszej ocenie spadek cen jest spowodowany wykorzystaniem sytuacji przez podmioty skupowe, w której producenci są zmuszeni do sprzedaży ziarna, ponieważ mają problem z magazynowaniem. Przetwórcy są w tym przypadku bezwzględni – komentuje Kacperczyk.
Prezes PZPRZ zwraca uwagę, iż w ubiegłym roku na magazynowanie ziarna zdecydowali się także mniejsi rolnicy, którzy nie mieli odpowiednich do tego warunków. Dla wielu z nich skończyło się to problemami z pogorszeniem jakości ziarna i szkodnikami, dlatego w tym roku podejmują decyzje o sprzedaży bezpośrednio z pól.
– Firma BIN, która jest prekursorem przechowalnictwa w specjalistycznych zbiornikach w Polsce, zrobiła bardzo dużo dla jego rozwoju, ale w dalszym ciągu brakuje bazy magazynowej – podkreśla Kacperczyk.
Problem ze sprzedażą ziarna spowodowany jest również zmniejszeniem produkcji zwierzęcej, zwłaszcza trzody chlewnej. Kacperczyk zwraca również uwagę na wzrost popularności chowu świń w formie usługowej, co dodatkowo potęguje spadek zapotrzebowania na ziarno od lokalnych producentów. Rolnicy wykonujący usługę tuczu otrzymują bowiem gotowe pasze.
Więcej na ten temat:
Fot: Tygodnik Poradnik Rolniczy, 19 sierpnia 2020