W połowie września br. w Winnikach koło Nasielska miało miejsce spotkanie młodych rolników, uczestników wymiany Polska – Teksas, zorganizowane przez Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych. W jego trakcie poruszono m.in. temat bieżącej i możliwej przyszłej sytuacji na rynku nawozów. Głos w tej sprawie zabrał Hubert Kamola, ekspert Chemirolu, odpowiedzialny za obszar nawozowy w tej firmie.
Mocznik niestety będzie drożał
– Jeśli chodzi o mocznik, bardzo interesujące rzeczy się ostatnio dzieją. Do tej pory byłem przekonany, a w tym przekonaniu utwierdzali mnie producenci, traderzy, analizy firm handlowych funkcjonujących na świecie, że ceny mocznika się stabilizują i poziom 390-400 dolarów za tonę, to jest consensus, który będzie na rynku funkcjonował w perspektywie najbliższych miesięcy i to będzie dobra oferta, również dla polskiego rolnika. Ale wystarczył jeden weekend, zeszły weekend (spotkanie miało miejsce 13 września br. – dop. redakcji), żeby wypłynęło kilka nowych informacji, które drastycznie zmieniły tę sytuację – stwierdził Hubert Kamola.
Po pierwsze, Indie ogłosiły trzeci przetarg w tym roku, tym razem na półtora miliona ton mocznika. Jak zaznaczył ekspert Chemirolu, Indie zużywają około 33 mln ton mocznika rocznie (Polska dla porównania to ok. milion ton konsumpcji mocznika), a z tych 33 mln ton – 15 mln ton jest importowane do Indii z całego świata, w związku z tym, indyjskie przetargi elektryzują cały rynek.
– Samo ogłoszenie tego trzeciego przetargu, którego rynek się nie spodziewał, bo ostatni opiewał na około 2 mln ton (czyli relatywnie wysoko) – było zaskoczeniem – podkreślił Hubert Kamola.
Po drugie Chiny, które są największym producentem, a jednocześnie konsumentem mocznika (51 mln ton rocznie „konsumpcja”, blisko 60 mln ton zdolności produkcyjne, ok. 57 mln ton produkcja), w tym samym czasie poinformowały, że będą miały problem z wypełnieniem zobowiązań z wcześniejszego, czyli drugiego przetargu, który się w Indiach odbył.
– Zobowiązali się dostarczyć 1,2 mln ton mocznika. Tymczasem rząd Chin zdecydował, że z uwagi na bezpieczeństwo żywnościowe, trzymanie inflacji w ryzach itp., producenci chińscy są zobowiązani do utrzymywania pewnego poziomu zapasów, które zabezpieczą potrzeby rolników na wiosnę i tym samym ograniczył wydawanie licencji eksportowych – poinformował Hubert Kamola.
Trzecia informacja, rząd Federacji Rosyjskiej zdecydował również mniej więcej w tym samym czasie, o nałożeniu i jednocześnie zwiększeniu do ponad 7% cła eksportowego na wszystkie nawozy (forma podatku od producentów, którzy korzystają ze źródeł surowcowych).
– Skutkiem tego będą oczywiście wyższe ceny i mocznik, który można było dostać na rynkach globalnych na poziomie około 390 dolarów w piątek, po weekendzie już kosztował 450-480 dolarów, w zależności od portów – zaznaczył ekspert Chemirolu.
Czwarty czynnik to taki, że UE zdecydowała o wycofaniu się z zerowej stawki celnej na mocznik importowany z krajów trzecich.
– Teraz będzie to 5-6,5%, więc oczywiście importowany produkt będzie musiał być powiększony o tę kwotę. Oddziaływać to będzie oczywiście na cały rynek UE, w tym na nasze polskie podwórko – podkreślił Hubert Kamola.
Niestety, mocznik to najważniejsza pozycja, jeśli chodzi o azot w rolnictwie – ponad 50% azotu na świecie wynika z zastosowania mocznika, przy czym Europa, ze względu na klimat i uprawy, jest bardziej zorientowana na nawozy saletrzane.
Gaz – notowania stabilizują się
Jak wiadomo z gazu produkuje się amoniak. Koszt wyprodukowania amoniaku: 90% to cena gazu. Z amoniaku produkuje się mocznik, ale by go wytworzyć potrzeba do tego CO2 technologiczne i energię w postaci elektrycznej (do maszyn) i cieplnej (do procesów chemicznych). Na szczęście cena gazu stabilizuje się.
– Poziom zapełnienia krajowych magazynów przekracza 90%, więc jest to sytuacja na plus, ale warto dodać, że magazyny w Polsce wystarczają na maksymalnie niecałe 20% rocznej konsumpcji. One są po prostu małe. Więc plus, ale nie do końca spokojny plus. Trzeba też zaznaczyć, że jest inny bardzo ważny czynnik: gaz jest tańszy, bo w całej Europie mocno siada przemysł. O tym się słyszy w wielu miejscach. Wskaźniki biznesowe mówią wyraźnie o zacięciu do inwestowania, ocena klimatu gospodarczego jest pesymistyczna – zaznaczył Hubert Kamola.
Fosfor też nie będzie tanieć
– Drugi ciekawy temat to fosfor (fosforan amonu), który w mojej ocenie, powinien – w normalnych okolicznościach – przynajmniej do października tanieć (optymalizować się). Po zakończeniu zakupów i dostaw pod kątem stosowania jesiennego w Polsce czy w Europie, było takie trochę zatrzymanie cen na poziomie 520-540 dolarów i w moim przekonaniu, te ceny powinny być korygowane wrzesień-październik-listopad i potem znów jakieś odbicie, tak przynajmniej standardowo te trendy wyglądały, natomiast stało się zupełnie co innego. Do zakupów ruszyły znów Indie, Pakistan, Bangladesz, powoli zaczęła handlować Turcja, Brazylia – przyznaje Hubert Kamola.
A do tego ostatnio doszło do nieprzewidywalnego zdarzenia – czyli trzęsienia ziemi w Maroko.
– W Maroko znajduje się 70% złóż fosforytów na świecie. Pozostałe kraje z tymi złożami, ale o marginalnym znaczeniu, to Rosja, Arabia Saudyjska, USA, Kanada i Chiny. Samo epicentrum i trzęsienie ziemi było o ok. 150 km oddalone od głównych marokańskich kopalń (jest ich cztery, ich właścicielem jest król Maroka) i fabryk, więc jednostki te nie ucierpiały zbytnio, ale cała infrastruktura logistyczna jest zaangażowana w usuwanie skutków tego kataklizmu, więc będzie to miało wpływ na płynność biznesu nawozowego – uważa ekspert Chemirolu.
Hubert Kamola podkreślił przy tym, że na dziś, marokańska produkcja fosforu jest już wyprzedana praktycznie do końca października. Sprzedaż będzie się odbywać dopiero w listopadzie, grudniu, ale już jest poustawiana kolejka zainteresowanych (wspomniane wyżej Indie, Pakistan, Bangladesz itd.).
– Moje oczekiwania, że będzie optymalizacja cen, możliwość wyjścia z atrakcyjniejszymi propozycjami dla polskich rolników spaliła na panewce, ponieważ ceny fosforu idą w górę – stwierdził ekspert Chemirolu.
Potas – musimy się zgadzać na dyktat
Potas – sytuacja wydaje się być stabilna, niestety niekorzystnie stabilna.
– Europa, a szczególnie Polska, płaci za geopolitykę i niedostępność potasu, bo my nie mamy swoich własnych źródeł. Musimy wszystko importować. Polska sprowadza rocznie 800 tys. ton tego surowca, z czego 600 tys. ton to potas standardowy, czyli pylisty do produkcji NPK, a 200 tys. granulowany do bezpośrednich aplikacji, blendów czy obtaczania – zaznacza Hubert Kamola.
Dotychczas potas był importowany z Białorusi, ale wiadomo, embargo.
– Musimy sprowadzać go z innych kierunków, ale przez to wyższe są też koszty transportu. No i niestety, musimy „zgadzać” się na dyktat pozostałych, nielicznych producentów potasu, którzy wykorzystują tę sytuację. Polska płaci za potas 400-450 dolarów, tymczasem Chiny – 307 dolarów, Indie 307-320 dolarów, Brazylia – 305 dolarów – przyznał ekspert Chemirolu.
Tymczasem, jak podkreślił Hubert Kamola, nic nie wskazuje na to, aby – w perspektywie trzech najbliższych miesięcy – ceny zbóż w Polsce miały wzrosnąć.
– Jeśli chodzi o ceny kukurydzy – cofnęliśmy się w notowaniach o 10 lat, co jest wielkim problemem, bowiem Polska w ostatnich latach bardzo się rozwinęła, jeśli chodzi o uprawę tej rośliny, i też prognozy nie wskazują na podwyżki. Dodatkowo bardzo duży, niekorzystny dla rolników, wpływ na ceny zbóż na świecie, w tym także – rykoszetem w Polsce – ma cały czas Rosja – uważa ekspert Chemirolu.
I dodał w podsumowaniu swojego wystąpienia:
– W Europie mamy cztery główne rynki, jeśli chodzi o biznes nawozowy: Niemcy, Francja, Polska i Wielka Brytania. Ceny nawozów w Polsce, z tych czterech rynków, mamy najniższe. Z czego to wynika? Jest to w dużej mierze wynik decyzji krajowych firm nawozowych. Poziom ceny saletry amonowej w Polsce to poziom ceny saletrzaku w Niemczech. Alternatywny zakup nawozów z zewnątrz – na zachodzie czy w innych alternatywnych rynkach bliskich Europie – jest niekorzystny, więc wydaje się, że to jest plus. Jednak tendencje związane z zatowarowaniem są różne – wymieniłem je – ale raczej w górę, bo do tego trzeba wziąć pod uwagę takie koszty, jak inflacja, składowanie, magazynowanie, transport. Trzeba zakładać, że te koszty będą dodatkowo dokładały oczek do kosztów zakupu. No i globalne trendy, które są poza naszym wpływem. Polska to jest poniżej 1% globalnego biznesu nawozowego i absolutnie musimy podążać za tym wszystkim, co się dzieje, tym bardziej, że żadnego z tych surowców nie mamy u siebie.
Autor: Agnieszka Kozłowska, farmer.pl
Artykuł ukazał się na portalu farmer.pl: https://www.farmer.pl/produkcja-roslinna/nawozy/jakie-sa-prognozy-dla-rynku-nawozow-jak-beda-ksztaltowac-sie-ceny,136434.html